Mateusz Pierzchała   sklejacz słów


Przemysłowa Wieża Babel

Gdy chcemy zbudować sieć lokalną w domu lub biurze, wszystko wydaje się proste jak przysłowiowa konstrukcja cepa. Chcemy kable? To oczywiście kładziemy Ethernet, dziś już “gigabajtowy”. Tanio i ekologicznie, niespodzianki nie są przewidziane. Kable precz? Proszę bardzo, oto WiFi. Również tanio, nieco mniej bezstresowo, bo jednak niespodzianki się zdarzają. Tymczasem w zastosowaniach przemysłowych chętnym na komunikowanie się zawsze było pod górkę.

Do dziś doskonale pamiętam, jak kiedyś pisałem oprogramowanie do komunikacji przez sieć Sinec L2 w pewnym systemie zautomatyzowanym. Była to jedyna możliwość wymiany informacji z częścią zastosowanych urządzeń. Z innymi urządzeniami trzeba było porozumiewać się w inny sposób, a z komputerem – w jeszcze inny. Cóż, trzeba było siedzieć i pisać rozmaite drivery i gatewaye. Mój “Sinec L2 Ethernet Driver” jeszcze się uruchamia – niestety zgłasza brak sieci Sinec. Przykro mi, driverze, nic na to nie poradzę.

Później wielokrotnie znajdowałem się w sytuacji, gdy musiałem pomagać klientom w ogarnięciu tematu komunikacji w ich skomplikowanych systemach automatyki przemysłowej. Sterownik z komputerem? Nie ma problemu! Ale wie pan, ja tam mam jeszcze takie czujniki. Albo regulatory… I one mają taki nietypowy protokół – da się z tym coś zrobić? “Nietypowy protokół” – słowa, których wolelibyśmy nie słyszeć.

Miałem szczęście. “Moje” sterowniki, panele i programy miały zawsze bardzo dużo driverów, również do nietypowych protokołów. Nie zmienia to faktu, że zawsze zastanawiałem się, dlaczego nie mógłby istnieć jeden protokół i jeden standard komunikacyjny – byłoby przecież znacznie prościej. Tym bardziej, że taki standard od dawna istniał i był na świecie bardzo popularny. A do tego ja go bardzo lubiłem.

Ethernet w przemyśle był jednak traktowany troszeczkę po macoszemu. Owszem, chętnie go stosowano, ze względu na jego liczne zalety, ale – odnoszę takie wrażenie – nigdy nie został uznany za standard całkowicie “poważny”. Oprócz zalet miał też i wady. Nie był w pełni deterministyczny, ani stuprocentowo real-time. Obecnie Ethernet wchodzi już w pełni na przemysłowe “salony”, a to dzięki standardowi PROFINET.

PROFINET ma być Ethernetem przemysłowym “pełną gębą”, łączącym w sobie zalety Ethernetu klasycznego i sieci Profibus. Ma on dwie podstawowe zalety: zgodność z dotychczasowymi standardami oraz wykorzystanie doskonale znanych mediów transmisyjnych: skrętki ekranowanej i światłowodu. Dzięki temu łatwiejsze staje się połączenie “świata produkcji” ze “światem biura”. Dawniej było to łatwe tylko wtedy, gdy w systemach produkcyjnych stosowaliśmy Ethernet. Jeżeli automatyka wykorzystywała np. Profibus – było już trudniej.

Czy PROFINET stanie się “jedynym standardem” – tak jak Ethernet nie ma konkurencji w domowych i biurowych (kablowych) sieciach lokalnych? Za wcześnie, by o tym przesądzać. Na pewno nie stanie się to szybko – w technice “przemysłowej” czas płynie znacznie wolniej, niż na rynku konsumenckim.

I bardzo dobrze, bo dzięki temu przynajmniej w tej branży jeszcze nadążam.